poniedziałek, 21 lutego 2022

Narwani Rusini czy mistrzowie "false flag"?

 
Wszedłem sobie na stronę Polskiej Agencji Prasowej i trzy pierwsze wiadomości mnie zaintrygowały. Wszystkie dotyczyły sytuacji na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Zaczęło mnie zastanawiać kto kogo ostrzelał, bo w tym natłoku wiadomości na prawdę można stracić rachubę. Nagle naszła mnie pewna szalona myśl, ale zacznę od wstępu.
 
W kwestii wojskowości, Amerykanie są znani z dwóch brzydkich praktyk. Po pierwsze zarabiają na wojnach. Jeżeli mają na prawdę dużą recesję, to dziwnym zrządzeniem losu nawet wojny światowe wybuchają jak na zamówienie. O tych praktykach "łatania gospodarki" na podsycaniu wojny między dwoma stronami i na sprzedawaniu broni obydwu (np. w Afryce) pisałem już wcześniej.

Drugą praktyką jest tzw. "false flag". Strategia ta polega na prowokowaniu konfliktu poprzez upozorowanie jakiegoś wydarzenia. Na przykład napadu jednego afrykańskiego plemienia na drugie. Czarni amerykańscy żołnierze przebierają się w stroje charakterystyczne np. dla Hutu i atakują Tutsi. Następnego dnia przebierają się za Tutsi i atakują Hutu, pozorując atak odwetowy. W warunkach afrykańskich wojna jest gotowa.

To oczywiście jest duże uproszczenie tej taktyki. W sierpniu 1939 roku Niemcy w ten sposób upozorowali atak na swoją przygraniczną wartownię, przebrani w polskie mundury. Natomiast po '45 komuniści przebierali się w mundury NSZ i napadali wioski, pozorując zbrodnie narodowców.

Wróćmy do PAPu i trzech artykułów...




Pamiętamy, kto lubi zarabiać na wojnach? A pamiętamy, które państwo na świecie z największą lubością wykorzystuje niehonorową taktykę "false flag"? No to teraz zasadne jest zadanie kilku pytań:

1. Komu się ta wojna nie opłaca, bo ma miliardowe umowy z krajami UE, które mogłyby nie wypalić przez działania wojenne, obejmujące drogi handlowe?
a) Stanom Zjednoczonym
b) Ukrainie
c) Rosji

2. Komu się ta wojna opłaca, bo będzie z niej czerpał korzyści, zwłaszcza gdy działania się rozszerzą na Polskę i Białoruś?
a) Rosji
b) Ukrainie
c) Stanom Zjednoczonym

3. Czyje były rakiety po obu stronach granicy?
a) rosyjskie
b) ukraińskie
c) rosyjskie i ukraińskie
d) amerykańskie

Tak! To pytanie jest zasadne. Amerykanie są do tego zdolni, bo w polityce zagranicznej kierują się dwoma wartościami: interesu i zysku. Jeśli coś im się opłaca lub coś może im przynieść zysk, to upozorowanie wymiany ognia na granicy rosyjsko-ukraińskiej może być równie kuszące jak podsycanie konfliktu między Tutsi u Hutu, państwami byłej Jugosławii, wywołanie "arabskiej wiosny ludów" na Bliskim Wschodzie czy wieloletnich wojny na Dalekim Wschodzie.

Szalona teoria? Może i jest to moja nadinterpretacja. Ale nie dodaje mi się to, że obie strony zostały ostrzelane, żadna się do ostrzału nie przyznaje, a najgłośniej o rychłym wybuchu wojny trąbią ci, którym się ona wymiernie opłaca. W takiej sytuacji ostrzelanie jednych i drugich byłoby inwestycją. A że Amerykanie nie mają zahamowań, żeby stosować "false flag" wobec własnych obywateli i państw sojuszniczych, to Ukrainy im będzie żal? Pewnie równie bardzo jak Afganistanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tylko szczerze i bez owijania w bawełnę ;)